piątek, 20 marca 2015

Rozdział IX

- Czekaj, czekaj – powiedziałam – Kto to są carmonici?
- Carmonici jest to organizacja, która zabija osoby obdarzone żywiołem. Takich jak my.
- Ale co to oznacza? - spytałam przerażona – Czy oni będą chcieli mnie zabić ? Nas zabić?
- Myślę, że tak. Ja, Nat i Cris ukrywamy się przed nimi. Zazwyczaj jak nas znajdują to my ich zabijamy – oznajmił Jack
-Ilu już zabiłeś ?- zapytałam – Czy ja też będę musiała?
- W całym życiu zabiłem pięciu carmonitów. Polowali na mnie i na Cris'a.
- Kiedy to było ?
- Nie całe dwa lata temu.
- To nie dawno –przyznałam – Jak się dowiedzieli gdzie mieszkam i jestem obdarzona?
- Z tego co wiem, to mają jakieś urządzenie namierzające, ale tylko tyle wiem.
- To, źle – oznajmiłam – Muszę się szybko nauczyć panować nad mocami.
- To prawda, musisz – uśmiechnął się Jack – Powinienem powiedzieć reszcie, że carmonici Cię znaleźli. A także porozmawiać z Lukiem.
- Dobrze – odparłam
- Do zobaczenia jutro- pożegnał się Jack i pocałował mnie w czoło.
            Kiedy Jack poszedł, zaczęłam rozwiązywać zadania. Skończyłam koło 20. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Wyszłam z kąpieli sucha. Już się do tego przyzwyczaiłam. Rzuciłam się na łóżko i szukałam telefonu. Sprawdziłam wiadomości i facebook’a. Nic mi nie przyszło. Odłożyłam telefon na szafkę i ułożyłam się do spania.

            Znajdowałam się w sali gimnastycznej w mojej szkole. Było mnóstwo osób. Byłam ubrana w moją beżową sukienkę. To bal jesienny. Szłam z kimś pod rękę. Okazało się, że to Jack. Poszliśmy na środek sali i zaczęliśmy tańczyć. Zaważyłam Nat, była w jasnoniebieskiej sukience wiązana na szyi. Tańczyła z Lukiem. Obok nich tańczyli Cris i Suzzan. Minęła jedna piosenka, później druga. Cały czas tańczyliśmy. Przestali grać, na scenę wyszedł dyrektor Marc.
- Drodzy uczniowie – zaczął – przyszła chwila, na którą tak bardzo czekaliście. Wybór króla i królowej jesieni.
            Rozległy się brawa i wiwaty.
- Spokój – dyrektor podniósł ręce i wszyscy ucichli – Naszym królem zostaje Jack Woolin -  zaskoczona spojrzałam na Jack’a – Jack chodź do nas.
            Jack ruszył w stronę sceny. Szedł powoli. Był tak samo zaskoczony jak ja. Koledzy klepali go po plecach. Wszedł na scenę i dyrektor założył mu koronę.
- Gratulacje Jack – p. Marc podał mu rękę – A teraz zobaczymy kto będzie Twoją królową.
            Zapadła głucha cisza. Wszyscy wyczekiwali tego momentu.
-Królową balu zostaje – urwał – Zostaje Izabela Vaz.
            Że co ?- spytałam sama siebie. Szłam oszołomiona i zaskoczona tym co właśnie usłyszałam. Weszłam na scenę, a tam Jack mnie podniósł i obrócił. Opuścił mnie, a dyrektor założył mi diadem.
- Brawa dla naszej pary królewskiej – powiedział profesor Marc.
            Rozległy się brawa. Tak głośne, że aż dziwne. Jack splótł ze mną swoje palce i zeszliśmy na parkiet. Zaczęła grać wolna i spokojna muzyka. Położył jedną rękę na mojej tali, a drugą przytrzymał moją rękę i zaczęliśmy tańczyć.
            Nagle zgasły wszystkie światła, a muzyka przestała grać. Stałam na środku z Jackiem, koło nas stali Nat z Lukiem i Cris. Nigdzie nie było Suzzan. Poczułam, że ktoś nas obserwuje. Ujrzałam przy ścianie jakąś postać. W ręce trzymała pistolet. Celowała prosto w nas. Usłyszałam wystrzał.

            Zerwałam się z łóżka, cała byłam spocona. Sięgnęłam ręką po telefon. Była 4 nad ranem. Usiadłam na łóżku, po czym wstałam i otworzyłam okno. Wiał rześki poranny wiaterek. Poszłam do łazienki i przemyłam twarz zimną wodą. Położyłam się powrotem do łóżka.
            Obudziłam się na dźwięk mojego budzika. Jest 9:00. Dostałam wiadomość od Jack’a:
- Hej, przyjedź nad jezioro koło 10:30, proszę :*
            Zwlekłam się z łóżka, byłam jak żywy trup. Zrobiłam porządek z włosami. Umalowałam się . Włożyłam dżinsy, czarny top, a na to czerwoną dużą koszulkę. Wrzuciłam do plecaka, dokumenty, portfel i zapasową koszulkę. Zeszłam na dół. Nie miałam na nic ochoty i zrobiłam sobie tylko kawę. Włączyłam telewizor. Nic ciekawego nie było, wypiłam kawę i poszłam do łazienki umyć zęby.  Była już 10, więc ubrałam kurtkę i trampki. Udałam się do garażu. Wzięłam kluczyki do mojego BMW. Wsiadłam, odpaliłam sinik. Założyłam kask i pojechałam nad jezioro. Kiedy dojeżdżałam do jeziora, zauważyłam samochód Jack’a, motor Cris’a i chyba auto Luke’a. Postawiłam motor koło motoru Cris’a. Zdjęłam kask i poszłam w stronę brzegu jeziora.
- Cześć misiu – usłyszałam głos Jack’a – Co tam ?
- Hejka, po staremu, ale miałam bardzo dziwny sen. A co u Ciebie ?
- Git, właśnie zastanawiamy się co zrobić w sprawie carmonitów – wskazała głową na resztę zgromadzonych – Co Ci się śniło ?
- Byliśmy na tym balu – zaczęłam – Tańczyliśmy i ogłoszono królewską parę. My nią zostaliśmy.
- I to było takie dziwne? – spytał śmiejąc się Jack.
- To też, ale jak zeszliśmy ze sceny, to światła zgasły i nie było nikogo tylko obdarzeni. Ale w jednym miejscu stała jakaś postać z pistoletem w ręku i celowała do nas. Usłyszałam strzał i się obudziłam.
- To faktycznie dziwny sen – przyznał Jack.- Ale wydaje mi się, że śniło Ci się to tylko dlatego, że powiedziałem Ci o carmonitach.
- Może masz rację. Po co mnie tu ściągnąłeś ?
- Ponieważ masz ćwiczyć tak ? – uśmiechnął się Jack.
- No, tak.
            Podeszliśmy do Cris’a, Luke’a i Nat. Gadali zawzięcie na jakiś temat. Zauważyłam, że Nat i Luke trzymają się na ręce. Miło widzieć Nat szczęśliwą.
- Hej – przywitałam się
- Hej – odpowiedzieli prawie równocześnie.
- No to co możemy zaczynać ? – spytała Nat
- Jasne, jestem gotowa na wszystko – odparłam z uśmiechem.
- Okej – mruknęła Nat – Podejdź do brzegu.
- I co dalej ?
- Stań blisko wody, pomyśl że jesteś wodą. Oczyść umysł. Kiedy będziesz gotowa unieś ręce do góry, z myślą, że się woda podnosi razem z nimi.
            Postąpiłam zgodnie ze wskazówkami Nat. Oczyściłam umysł. Słyszałam szum wody, poczułam jej zapach. Zobaczyłam jej błękitny kolor. Podniosłam ręce. Ze środka jeziora wystrzeliły dwa, proste strumienie. Zaczęłam kręcić dłońmi i stworzyłam piękne spirale. Zagłębiłam się w tym. Ktoś dotknął mnie w tali. Przestraszyłam się, a strumienie opadły. Obróciłam się i ujrzałam Jack’a.
- Ej, czemu to zrobiłeś tak dobrze mi szło – powiedziałam z oburzeniem.
- Nie mogłem się powstrzymać – odpowiedział z uśmiechem Jack.
- Świetnie Ci poszło – krzyknęła Nat.
- To prawda – przytaknął Nat, Cris – Teraz czas, żebyś spróbowała zapanować nad ziemią.
- Brzmi, ciekawie – uśmiechnęła się do niego –To co mam zrobić ?
- Wyciągnij rękę przed siebie. Zamknij oczy. Pomyśl o jakimś kwiatku. Myśl, że on rośnie.
            Wyciągnęłam rękę. Wyobraziłam sobie róże. Czerwoną dużą róże. Ma krwisty kolor płatków. Kilka  zielonkawych listków i w cztery kolce. Spojrzałam w dół na ziemię. Zobaczyłam mały pąk kwiatu. Rósł, powoli. Zaczął rozkwitać. Była to piękna róża. Ktoś chwycił za łodygę róży. Urwał ją, a ja poczułam ból.
- Co to było ? – spytałam zdziwiona ?
- Co masz na myśli? – zapytał mnie Jack, podając kwiatek
- Jak zerwałeś róże, poczułam ból.
- Przepraszam nie chciałem – powiedział z pokorą Jack.
- Czułaś ból dlatego, że to ty ją stworzyłaś – uświadomił nas Cris
- Rozumiem – odparłam
- No to teraz moja kolej, co ?- podszedł do nas Luke
- Na to wygląda – uśmiechnęłam się.
- Panowanie nad wiatrem chyba jest najprościejsze – pochwalił się Luke
- Jeśli tak, to co mam zrobić, żeby nim poruszyć ? – spytałam
- Musisz poczuć go koło siebie i machnąć ręką – poinformował Luke
- Tak,  nad wiatrem jest najłatwiej, sądząc po twojej instrukcji.
            Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie, że mogę dostrzec wiatr. Otworzyłam oczy. Podniosłam rękę i machnęłam nią delikatnie w stronę Jack.  Jego włosy się poruszyły. Teraz machnęłam trochę mocniej i pociągnęło go w tył. Byłam zadowolona z tego co dziś zrobiłam.
- Moje gratulacje, umiesz wywoływać już żywioły – powiedział Jack i pocałował mnie w usta.

-----------------------------------------------------------------------------
Jeśli przeczytałaś/eś pozostaw opinie proszę :)

5 komentarzy:

  1. Hej!
    Bardzo spodobał mi się twój blog. Piszesz ciekawie i na serio się wciągnęłam.
    Dołączam się to komentarza który pojawił się wcześniej. Namieszaj trochę ;)
    Pozdrawiam i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że się podoba. Namieszam, ale za kilka rozdziałów.

      Usuń
    2. Jeszcze jedno. ]Wpadniesz do mnie? Napisałam dopiero prolog i nie wiem czy jest sens pisać dalej. Liczę na jakieś przydatne uwagi z Twojej strony :)
      nie-moge-myslec.blogspot.com
      Pozdrawiam <3

      Usuń
  2. Rozdział świetny! Czekam na dalsze losy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam przed chwilą wszystkie rozdziały na raz i to opowiadanie jest poprostu MEGA. Władanie nad żywiołami zawsze mnie intrygowało. Napewno będę śledzić tego bloga i czekam na nn rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń

Proszę komentuj :*