-
Czekaj, czekaj – powiedziałam – Kto to są carmonici?
-
Carmonici jest to organizacja, która zabija osoby obdarzone żywiołem. Takich
jak my.
-
Ale co to oznacza? - spytałam przerażona – Czy oni będą chcieli mnie zabić ?
Nas zabić?
-
Myślę, że tak. Ja, Nat i Cris ukrywamy się przed nimi. Zazwyczaj jak nas
znajdują to my ich zabijamy – oznajmił Jack
-Ilu
już zabiłeś ?- zapytałam – Czy ja też będę musiała?
-
W całym życiu zabiłem pięciu carmonitów. Polowali na mnie i na Cris'a.
-
Kiedy to było ?
-
Nie całe dwa lata temu.
-
To nie dawno –przyznałam – Jak się dowiedzieli gdzie mieszkam i jestem obdarzona?
-
Z tego co wiem, to mają jakieś urządzenie namierzające, ale tylko tyle wiem.
-
To, źle – oznajmiłam – Muszę się szybko nauczyć panować nad mocami.
-
To prawda, musisz – uśmiechnął się Jack – Powinienem powiedzieć reszcie, że
carmonici Cię znaleźli. A także porozmawiać z Lukiem.
-
Dobrze – odparłam
-
Do zobaczenia jutro- pożegnał się Jack i pocałował mnie w czoło.
Kiedy Jack poszedł, zaczęłam
rozwiązywać zadania. Skończyłam koło 20. Poszłam do łazienki i wzięłam
prysznic. Wyszłam z kąpieli sucha. Już się do tego przyzwyczaiłam. Rzuciłam się
na łóżko i szukałam telefonu. Sprawdziłam wiadomości i facebook’a. Nic mi nie
przyszło. Odłożyłam telefon na szafkę i ułożyłam się do spania.
Znajdowałam się w sali gimnastycznej
w mojej szkole. Było mnóstwo osób. Byłam ubrana w moją beżową sukienkę. To bal
jesienny. Szłam z kimś pod rękę. Okazało się, że to Jack. Poszliśmy na środek
sali i zaczęliśmy tańczyć. Zaważyłam Nat, była w jasnoniebieskiej sukience
wiązana na szyi. Tańczyła z Lukiem. Obok nich tańczyli Cris i Suzzan. Minęła
jedna piosenka, później druga. Cały czas tańczyliśmy. Przestali grać, na scenę wyszedł
dyrektor Marc.
-
Drodzy uczniowie – zaczął – przyszła chwila, na którą tak bardzo czekaliście.
Wybór króla i królowej jesieni.
Rozległy się brawa i wiwaty.
-
Spokój – dyrektor podniósł ręce i wszyscy ucichli – Naszym królem zostaje Jack
Woolin - zaskoczona spojrzałam na Jack’a
– Jack chodź do nas.
Jack ruszył w stronę sceny. Szedł
powoli. Był tak samo zaskoczony jak ja. Koledzy klepali go po plecach. Wszedł
na scenę i dyrektor założył mu koronę.
-
Gratulacje Jack – p. Marc podał mu rękę – A teraz zobaczymy kto będzie Twoją
królową.
Zapadła głucha cisza. Wszyscy
wyczekiwali tego momentu.
-Królową
balu zostaje – urwał – Zostaje Izabela Vaz.
Że co ?- spytałam sama siebie. Szłam
oszołomiona i zaskoczona tym co właśnie usłyszałam. Weszłam na scenę, a tam Jack
mnie podniósł i obrócił. Opuścił mnie, a dyrektor założył mi diadem.
-
Brawa dla naszej pary królewskiej – powiedział profesor Marc.
Rozległy się brawa. Tak głośne, że
aż dziwne. Jack splótł ze mną swoje palce i zeszliśmy na parkiet. Zaczęła grać
wolna i spokojna muzyka. Położył jedną rękę na mojej tali, a drugą przytrzymał
moją rękę i zaczęliśmy tańczyć.
Nagle zgasły wszystkie światła, a
muzyka przestała grać. Stałam na środku z Jackiem, koło nas stali Nat z Lukiem
i Cris. Nigdzie nie było Suzzan. Poczułam, że ktoś nas obserwuje. Ujrzałam przy
ścianie jakąś postać. W ręce trzymała pistolet. Celowała prosto w nas. Usłyszałam
wystrzał.
Zerwałam się z łóżka, cała byłam
spocona. Sięgnęłam ręką po telefon. Była 4 nad ranem. Usiadłam na łóżku, po
czym wstałam i otworzyłam okno. Wiał rześki poranny wiaterek. Poszłam do łazienki
i przemyłam twarz zimną wodą. Położyłam się powrotem do łóżka.
Obudziłam się na dźwięk mojego
budzika. Jest 9:00. Dostałam wiadomość od Jack’a:
- Hej, przyjedź nad jezioro
koło 10:30, proszę :*
Zwlekłam
się z łóżka, byłam jak żywy trup. Zrobiłam porządek z włosami. Umalowałam się .
Włożyłam dżinsy, czarny top, a na to czerwoną dużą koszulkę. Wrzuciłam do plecaka,
dokumenty, portfel i zapasową koszulkę. Zeszłam na dół. Nie miałam na nic
ochoty i zrobiłam sobie tylko kawę. Włączyłam telewizor. Nic ciekawego nie
było, wypiłam kawę i poszłam do łazienki umyć zęby. Była już 10, więc ubrałam kurtkę i trampki.
Udałam się do garażu. Wzięłam kluczyki do mojego BMW. Wsiadłam, odpaliłam
sinik. Założyłam kask i pojechałam nad jezioro. Kiedy dojeżdżałam do jeziora,
zauważyłam samochód Jack’a, motor Cris’a i chyba auto Luke’a. Postawiłam motor
koło motoru Cris’a. Zdjęłam kask i poszłam w stronę brzegu jeziora.
-
Cześć misiu – usłyszałam głos Jack’a – Co tam ?
-
Hejka, po staremu, ale miałam bardzo dziwny sen. A co u Ciebie ?
-
Git, właśnie zastanawiamy się co zrobić w sprawie carmonitów – wskazała głową
na resztę zgromadzonych – Co Ci się śniło ?
-
Byliśmy na tym balu – zaczęłam – Tańczyliśmy i ogłoszono królewską parę. My nią
zostaliśmy.
-
I to było takie dziwne? – spytał śmiejąc się Jack.
-
To też, ale jak zeszliśmy ze sceny, to światła zgasły i nie było nikogo tylko
obdarzeni. Ale w jednym miejscu stała jakaś postać z pistoletem w ręku i
celowała do nas. Usłyszałam strzał i się obudziłam.
-
To faktycznie dziwny sen – przyznał Jack.- Ale wydaje mi się, że śniło Ci się
to tylko dlatego, że powiedziałem Ci o carmonitach.
-
Może masz rację. Po co mnie tu ściągnąłeś ?
-
Ponieważ masz ćwiczyć tak ? – uśmiechnął się Jack.
-
No, tak.
Podeszliśmy do Cris’a, Luke’a i Nat.
Gadali zawzięcie na jakiś temat. Zauważyłam, że Nat i Luke trzymają się na
ręce. Miło widzieć Nat szczęśliwą.
-
Hej – przywitałam się
-
Hej – odpowiedzieli prawie równocześnie.
-
No to co możemy zaczynać ? – spytała Nat
-
Jasne, jestem gotowa na wszystko – odparłam z uśmiechem.
-
Okej – mruknęła Nat – Podejdź do brzegu.
-
I co dalej ?
-
Stań blisko wody, pomyśl że jesteś wodą. Oczyść umysł. Kiedy będziesz gotowa
unieś ręce do góry, z myślą, że się woda podnosi razem z nimi.
Postąpiłam zgodnie ze wskazówkami Nat.
Oczyściłam umysł. Słyszałam szum wody, poczułam jej zapach. Zobaczyłam jej
błękitny kolor. Podniosłam ręce. Ze środka jeziora wystrzeliły dwa, proste strumienie.
Zaczęłam kręcić dłońmi i stworzyłam piękne spirale. Zagłębiłam się w tym. Ktoś
dotknął mnie w tali. Przestraszyłam się, a strumienie opadły. Obróciłam się i
ujrzałam Jack’a.
-
Ej, czemu to zrobiłeś tak dobrze mi szło – powiedziałam z oburzeniem.
-
Nie mogłem się powstrzymać – odpowiedział z uśmiechem Jack.
-
Świetnie Ci poszło – krzyknęła Nat.
-
To prawda – przytaknął Nat, Cris – Teraz czas, żebyś spróbowała zapanować nad
ziemią.
-
Brzmi, ciekawie – uśmiechnęła się do niego –To co mam zrobić ?
-
Wyciągnij rękę przed siebie. Zamknij oczy. Pomyśl o jakimś kwiatku. Myśl, że on
rośnie.
Wyciągnęłam rękę. Wyobraziłam sobie
róże. Czerwoną dużą róże. Ma krwisty kolor płatków. Kilka zielonkawych listków i w cztery kolce. Spojrzałam
w dół na ziemię. Zobaczyłam mały pąk kwiatu. Rósł, powoli. Zaczął rozkwitać. Była
to piękna róża. Ktoś chwycił za łodygę róży. Urwał ją, a ja poczułam ból.
-
Co to było ? – spytałam zdziwiona ?
-
Co masz na myśli? – zapytał mnie Jack, podając kwiatek
-
Jak zerwałeś róże, poczułam ból.
-
Przepraszam nie chciałem – powiedział z pokorą Jack.
-
Czułaś ból dlatego, że to ty ją stworzyłaś – uświadomił nas Cris
-
Rozumiem – odparłam
-
No to teraz moja kolej, co ?- podszedł do nas Luke
-
Na to wygląda – uśmiechnęłam się.
-
Panowanie nad wiatrem chyba jest najprościejsze – pochwalił się Luke
-
Jeśli tak, to co mam zrobić, żeby nim poruszyć ? – spytałam
-
Musisz poczuć go koło siebie i machnąć ręką – poinformował Luke
-
Tak, nad wiatrem jest najłatwiej, sądząc
po twojej instrukcji.
Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie,
że mogę dostrzec wiatr. Otworzyłam oczy. Podniosłam rękę i machnęłam nią
delikatnie w stronę Jack. Jego włosy się
poruszyły. Teraz machnęłam trochę mocniej i pociągnęło go w tył. Byłam
zadowolona z tego co dziś zrobiłam.
-
Moje gratulacje, umiesz wywoływać już żywioły – powiedział Jack i pocałował
mnie w usta.
-----------------------------------------------------------------------------
Jeśli przeczytałaś/eś pozostaw opinie proszę :)
Hej!
OdpowiedzUsuńBardzo spodobał mi się twój blog. Piszesz ciekawie i na serio się wciągnęłam.
Dołączam się to komentarza który pojawił się wcześniej. Namieszaj trochę ;)
Pozdrawiam i życzę weny <3
Bardzo się cieszę, że się podoba. Namieszam, ale za kilka rozdziałów.
UsuńJeszcze jedno. ]Wpadniesz do mnie? Napisałam dopiero prolog i nie wiem czy jest sens pisać dalej. Liczę na jakieś przydatne uwagi z Twojej strony :)
Usuńnie-moge-myslec.blogspot.com
Pozdrawiam <3
Rozdział świetny! Czekam na dalsze losy ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam przed chwilą wszystkie rozdziały na raz i to opowiadanie jest poprostu MEGA. Władanie nad żywiołami zawsze mnie intrygowało. Napewno będę śledzić tego bloga i czekam na nn rozdział. :)
OdpowiedzUsuń