Siedzę
na czarnym Kawasaki Ninja 300R, w kasku i czarnym kombinezonie. Rozglądając się
zauważam, że to wyścig. Tłumy ludzi stoją i patrzą na uczestników. Na środek
wychodzi jakich chłopak i zaczyna odliczać. Włączyłam silnik i zaczęłam
gazować. Ruszyłam szybko, ścigałam się z czterema innymi kierowcami. Sami
faceci. Wrzuciłam wyższy bieg i zostawiłam ich w tyle. Zbliżał się pierwszy
zakręt, ścięłam go i ruszyłam dale. Było 5 zakrętów. Kiedy byłam w pobliżu
mety, pojawili się za mną inni zawodnicy. Jeden zbliżał się do mnie w zawrotnym
tempie. Zostało jakieś 200 m, żebym wygrała. Przygazowałam. Pierwsza przecięłam
linie mety. Tamten kierowca, był tylko o
kilka sekund wolniejszy. Postawiłam motor, zdjęłam kas i poprawiłam włosy.
Oparłam się o maszynę, założyłam ręce na piersi. Zaczekałam, aż przybyła
pozostała trójka.
-
Jak się czujecie z tym, że pokonała Was dziewczyna? – spytałam drwiąco
-
Ty, mała –zwrócił się do mnie jeden – Dobra jesteś, ale nie przeginaj !
-
Dziękuję – uśmiechnęłam się krzywo – Ale z czym przeginam ?
-
Z tym, że uważasz, że jesteś lepsza od nas – wskazał ja siebie i pozostałych
uczestników wyścigu.
-
Ale ja jestem lepsza, bo w końcu z Wami wygrałam – odparłam
-
Uważaj, bo coś Ci się może stać !- warknął
-
Niby co ? – prychnęłam
Podszedł do mnie z niby przerażającą
miną, nic sobie z tego nie zrobiłam i przewróciłam oczami. Koleś zamachnął się
i z całej siły, uderzył mnie w brzuch. Upadłam na ziemię. Zamknęłam oczy.
Kiedy jest otworzyłam, byłam u
siebie w pokoju. Dzwonił mój telefon. Była 7:00. Zwlekłam się z łóżka i poszłam
do łazienki. Wyszłam po 10 minutach. Wrzuciłam książki do torby. Ubrałam się w
czarne rurki, bordową koszulę i czarną ramoneskę. Zeszłam na dół. Na stole leżała
jakaś kartka:
„Kochanie, pojechaliśmy na delegację.
Przepraszamy, że tak bez słowa, ale zadzwonili wczoraj w nocy i kazali nam
jechać. W skarbonce zostawiliśmy Ci kasę na cały tydzień.
~ Kochamy Cię Mama i Tata.”
~ Kochamy Cię Mama i Tata.”
Nie przejęłam się tym za bardzo,
często tak robili. Zrobiłam sobie kanapkę i kawę. Usłyszałam początek piosenki
„Higway to hell” – która była przypisana do Jack’a. Odebrałam.
-
Hej, misiu – przywitałam się
-
Hej, skarbie – odpowiedział – Wstałaś już ?
-
Tak, jem właśnie śniadanie.
-
To dobrze, będę u Ciebie za 10 minut.
-Oki,
wchodź jak przyjedziesz.
-
Pa – pożegnał się i rozłączył
Dokończyłam kawę i poszłam do
łazienki. Poprawiłam włosy i umyłam zęby. Usłyszałam puknie do drzwi. Nikt ich
nie otworzył, więc do nich podeszłam.
Jack
opierał się o jedną z kolumn na werandzie. Był w czarnych spodniach i swojej
zajebistej czarnej kurtce, spod której wystawała szara koszulka. Włosy miał jak
zwykle rozczepane, grzywka zakrywała prawie całe czoło, ale jeden z boków, był
bardziej przystrzyżony. Wyglądał bosko. Był uśmiechnięty od ucha do ucha.
-
Cześć – podszedł do mnie i pocałował
-
Hej – oderwałam się od niego – Co tam ?
-
Spoczko – wciągnęłam go do domu – A u Ciebie ?
-
Też, rodzice pojechali na jakąś delegację- poinformowałam go
-
Czyli nasz wolną chatę ?
-
Na to wygląda – uśmiechnęłam się.
Usiadłam w holu i założyłam trampki.
Jack poszedł do kuchni i przyniósł moją torbę. Poprawiłam kurtkę i wyszliśmy z
domu. Zamknęłam drzwi i poszliśmy do samochodu Jack’a.
-
Jak się spało?- spytał, kiedy odpalił silnik
-
Nawet dobrze – odparłam – miałam przyjemny sen, chodź nie do końca.
-
To co Ci się śniło?
-
Byłam na nielegalnych wyścigach. Pięciu zawodników, w tym ja. Wyścig był na
motorach. Wygrałam go, bez większych przeszkód, ale nie na moim BMW tylko na
Kawasaki Ninja 300R – przerwałam – boski był. Ale wracając. Kiedy przekroczyłam
linię mety, oparłam się o motor. Gdy reszta przyjechała, spytałam jak to jest
przegrać z dziewczyną. Zaczęłam z jednym konwersacje, a gdy uznał, że przegnam,
podszedł do mnie i uderzył mnie w brzuch. Obudziłam się wtedy. – powiedziałam
spokojnie.
-
Ale cham – stwierdził Jack – Przywalić dziewczynie tylko dlatego, że go
wyścignęła. Chore.
-
No, nie ? Ale to tylko sen.
-
Ale powinnaś była odeprzeć jego atak. Z tego co pamiętam to chodziłaś z trzy
lata na karate ? Nie ? – spytał Jack.
-
Tak, ale nie myślałam, że mnie uderzy.
Dojechaliśmy do szkoły na czas.
Zostało 10 minut do początku pierwszej lekcji. Miałam historie z p. Donaldem.
Pożegnałam się z Jackiem i poszłam do sali. Nat już siedziała w ławce,
właściwie to na kolanach u Luke’a. Dziewczyny, które siedziały z tyłu, to jest
Marta i jej świta. Marta to bogata dziewczyna, która uważa się za lepszą, tylko
dlatego, że ma kasę. Ma brązowe długie kręcone włosy. Ubiera się strasznie
wyzywająco i modnie. Jej świta to Kamila i Ana. Kamila jest ruda, ma falowane
włosy. Są boskie. Jej rodzice też są bogaci, ale jest bardziej normalniejsza
niż Marta. Natomiast Ana, jest blondynką, a stereotyp o blondynka w jej
przypadku sprawdza się. Jest strasznie tępa.
Podeszłam do ławki i usiadłam na swoim miejscu.
-
Hejka – przywitałam się z nimi – Jak się czujesz Luke?
-
Hej – odpowiedzieli razem
-
W porządku – odparł Luke- nie ma najmniejszych śladów, ale czuję czasami ból w
ręce.
-
Najważniejsze, że nic Ci nie jest – uśmiechnęłam się do niego, odwzajemnił.
Rozległ się dzwonek na lekcje. Nat
zeszła z kolan Luke’a, żeby mógł wrócić do swojej ławki. Nat usiadła na
miejscu.
-
Jesteś numerem jeden na liście Marty- poinformowałam ją
-
Dlaczego ?- spytała z zdziwioną miną
-
Bo chyba Luke, jej się podoba.
-
No tak, Luke – zaczęła się szczerzyć
-
Nat? Co się dzieje? Czemu masz taki dziwny uśmieszek ?
-
Ponieważ wczoraj jak pojechałaś, poprosiłam Jack’a, żeby przywiózł mi rzeczy z
domu. Jakieś ciuchy i książki na dziś.
-
Do czego zmierzasz? – spytałam zaciekawiona
-
Do tego, że wczorajszą noc spędziłam z Lukiem – zamarłam i wytrzeszczyłam oczy,
Nat po chwili dodała – nie chciałam, żeby był sam. I uprzedzam twoje następne
pytanie. Bo niczego nie doszło – powiedziała to stanowczo.
-
Cieszę się z tego powodu – uśmiechnęłam się.
Do sali wszedł p. Donald. Jest to
wysoki brunet, troszkę po 40-sce. Ma bardzo miły wyraz twarzy. Fantastycznie
prowadzi lekcje. Dziś braliśmy temat o słynnych dynastiach angielskich. Lekcja
minęła w zawrotnych tempie. Zawsze tak mam, że jak lekcja jest ciekawa to
szybko minie, a jak nudna to będzie się ciągała w nieskończoność. Po lekcji
udałyśmy się z Nat do szafek.
-
Co teraz mamy ?- spytała Nat szukając książek w szafce – Tylko powiedz, że nie
biologię.
- Mamy biologię, słonko – odpowiedziałam i
uśmiechnęłam się do niej.
-
No to kaszana, nic nie umiem.
-
Ja też, może da nam fory, za to że nie było nas na ostatniej lekcji
-
Oby – powiedziała z nadzieją Nat – Co robimy po szkole?
-
Nie wiem. Może pójdziemy do galerii? – zaproponowałam – Przydało by mi się
kupić jakieś nowe bluzki i koszule. Mam kasę od rodziców, bo pojechali na
delegację.
-
Czyli masz wolną chatę? Czemu nic nie mówisz? –spytała z pretensją Nat.
-
Tak, nie będzie ich z tydzień.
-
Ale czad! To co nocowano ?
-
Jasne – zgodziłam się. Kochałam nasze nocki. Są odjechane. Pewnego razu chyba w
drugiej klasie gimnazjum, jak nocowałam u Nat, złożyłyśmy się o to która
wyjdzie przez okno, po drzewie. Od razu się zgodziłam. Wygrałam. Nat schodząc
po drzewie, źle stanęła na gałęzi, poślizgnęłam się i cała była poobijana. Ale
śmiałyśmy się cały czas. Albo jak na wakacjach chciałam sobie przefarbować
włosy na całe czerwone, Nat pomyliła pianki i nałożyła mi taką, przez którą
miałam zielone włosy przez bite dwa tygodnie. Ale nawet mi pasowały.
-
Chodźmy już na lekcje – powiedziała Nat, ciągnąc mnie za rękę.
Cały dzień zleciał w miarę szybko.
Na biologii nas nie pytał. Na wf-ie była siatka, wygrałyśmy. Reszta przedmiotów
to luz. Umówiłyśmy się z Nat w galerii na 15. Jack odwiózł mnie do domu.
Zaprosiłam go.
-
Jak tam lekcje ?- spytałam go, zdejmując kurtkę.
-
Normalnie, ale – urwał – dziewczyny z Twojej klasy. Ta Marta i reszta?
-
Kamila i Ana – zdziwiłam się
-
Tak, właśnie one. Na jednej z przerw cały czas, kręciły się koło mnie i
zagadywały.
-
A to szmaty – syknęłam pod nosem.
-
Zazdrosna? – spytał Jack i objął mnie od tyłu.
-
O Ciebie? – dźgnęłam go łokciem w brzuch.- skąd ten pomysł?
-
Może z tą, że Marta to twój wróg, a ja jestem Twoim chłopakiem? – podsunął
Jack.
-
Nie jesteś tylko moim chłopakiem – obróciłam się i stałam twarzą w twarz z nim
– jesteś moim najlepszym przyjacielem, którego kocham.
-
A ty jesteś moją najlepszą przyjaciółką- chwycił mnie za nogi i usadowił na
blacie – I nic tego nie zmieni. Nawet jeśli się rozstaniemy? Prawda ?
-
Tak – odpowiedziałam bez zastanowienia.
Przyciągnęłam go za koszulkę i
zwarłam jego usta z moimi. Położył swoje ręce na moich plecach, a ja wplątałam
palce w jego włosy. Nogami oplotłam jego nogi. Przybliżyłam go do siebie.
Byliśmy naprawdę blisko siebie. Poczułam, że jego ręce przemieszczają się w
stronę brzucha. Zaczął mnie łaskotać. Wybuchłam śmiechem. Jack przyłączył się.
Zaczęłam go też łaskotać. Śmialiśmy się na całe gardło. Dobrze, że rodziców nie
ma w domu. Naszą śmiechową rozmowę, przerwał mój telefon.
-
Halo ?- powiedziałam, próbując powstrzymać śmiech.
-
Izz – usłyszałam Nat – gdzie jesteś ? Miałaś być o 15 w galerii.
-
Tak, wiem. Właśnie się zbieram – spojrzałam na zegarek była 14:50 – Będę za 10
minut.
-
Okej. Nie spóźnij się – poprosiła Nat i rozłączyła się.
-
Jack, muszę się zbierać – poinformowałam go.
-
Gdzie się wybierasz? – spytał, próbując znów mnie połaskotać. Wyprzedziłam go.
-
Umówiłam się z Nat na zakupy.
-
Podwieźć Cię ?
-
Nie trzeba. Spróbuję, dziś wyciągnąć jak najwięcej z „b-emki”.
-
Powodzenia, ale uważaj na siebie.
-
Zawsze, cmoknęłam go w usta
Wzięłam kasę z skarbonki. Wyszliśmy
z Jackiem, na zewnątrz. Zamknęłam drzwi, pożegnałam się z Jackiem i udałam się
do garażu. Ruszyłam spokojnie. Przegazowałam i pognałam. Większość drogi to
prosta. Zakrętów jest mało. Po jakiś 10 km wrzuciłam wyższy bieg i
przygazowałam. Spojrzałam na prędkościomierz. 180 km/h. Jest nieźle. Przed
galerią zaparkowałam o 15:05. Dobry czas. Nat czekała już na mnie.
-
Spóźniłaś się – uśmiechnęła się
-
Był u mnie Jack, wybacz- zrobiłam niewinną minę
-
Dobra. To co zakupy ?
-
Tak.
Weszłyśmy do galerii. Nie było
strasznych tłumów. Poszłyśmy do naszych ulubionych sklepów. Pierwszy był Cropp.
Chciałam kupić jakiś sweter i czarną koszulkę. Znalazłam obydwie rzeczy.
Sweterek jest czarny, z długimi rękawami oraz z białym napisem „Podejmuj
ryzyko”. Koszulka jest czarno-szara, na krótkim rękawku. Zapłaciłam za nie
tylko 30 £, bo jest przecena. Następny był H&M. Tam chciałam kupić jakieś
koszule w kratkę, albo zwykłe. Znalazłam jedną cieplejsza w dużą
czarno-czerwoną kratkę. Druga była z lżejszego materiału. Czarna z białymi
elementami, jak kołnierzyk czy zakończenie rękawów i koszuli. Tu też zapłaciłam
mało, bo tylko 40 £. Po udanych zakupach, poszłyśmy coś zjeść. Zamówiłam sobie
sałatkę Cezar i sok pomarańczowy. Nat poszła w podobny klimat, wzięła sałatkę z
odrobiną kurczaka i coca-cole.
-
Zadowolona z zakupów? – spytała Nat
-
Tak i to bardzo – uśmiechnęłam się do niej – A ty chcesz sobie coś kupić?
-
Może popatrzyłybyśmy za butami, co?
-
Pewnie, a jakich szukasz ?
-
Myślałam nad jakimiś do biegania i o szpilkach.
-
Oki, to jak zjemy to się rozejrzymy.
Dostałyśmy nasze zamówienia. Sałatka
była super. Jak zjadłyśmy poszłyśmy do sklepu z butami. Jest dwa w tej galerii
takie sklepy. Strasznie duże. Weszłyśmy do tego z obuwiem sportowym.
-
To jakie chcesz te buty do biegania?- spytałam rozglądając się po półkach
-
Myślałam, o czarnych nike’ach z siateczki- odpowiedziała Nat wchodząc w dział z
nike’ami. Przeszłyśmy dwa rzędy i Nat upatrzyła Sobie już tu buty.
-
To te – uśmiechnęła się – Chce je!
-
No to mierz – też się uśmiechnęłam .
-
Są dobrze – mruknęła wstając w tych butach – a jakie wygodne.
-
Okej, to bierz i idziemy po szpilki – powiedziałam radośnie
-
Dobra – ubrała z powrotem swoje buty i poszłyśmy do kas.
-
Dzień dobry – przywitała nas z uśmiechem ekspedientka – Będą te.
-
Tak, ile płacę – spytała Nat.
-
Są na przecenie, więc to będzie 65 £-uśmiechnęła się Emilia, tak miała na
plakietce.
-
To nieźle – przyznała Nat i dała jej kasę – Dziękuję.
Wyszłyśmy z tego sklepu i
przeszłyśmy niecałe 100 m, bo weszłyśmy do sklepu ze szpilami i tym podobnymi.
-
Jaki kolor ma być szpilek i na jaką okazję? – spytałam Nat
-
Najlepiej czarne, zwykłe – odparła Nat – Na bal jesienny.
-
Rozumiem, że idziesz z Lukiem.
-
Oczywiście – uśmiechnęła się
Z szpilkami było trudniej niż z
sportowymi. Jak znalazłyśmy odpowiedni model, to nie było rozmiaru, dla Nat. A
jak był rozmiar to albo nie ten kolor, albo typ. Po chyba jakiejś godzinie w
końcu, znalazłyśmy te idealne.
-
Te są dobre – powiedziała nareszcie Nat – nie cisną, są czarne i nie za
wysokie. Są już moje.
-
Cieszę się- uśmiechnęłam się – Zmywamy się ?
-
Tak, tylko jeszcze zapłacę.
Tu też, miałyśmy szczęście z
przeceną, zapłaciła tylko 60£. Wyszłyśmy z galerii w dobrych humorkach. Szłyśmy
przez parking.
-
Podrzucić Cię ?- spytałam pakując zakupy do bagażników.
-
Jak możesz – uśmiechnęła się – Weźmiesz? – podała mi pudełka z butami.
-
Jasne, wskakuj – siadłam na motor, Nat za mną – Do Ciebie czy do Luke’a chcesz
jechać ?
-Do
mnie muszę się trochę pouczyć, a Luke ma trening – powiedziała Nat, po czym
ruszyłam.
Nie jechałam szybko, bo wiatr
doszczętnie zniszczył fryzurę Nat. Ale bawiła się świetnie. Do jej domu
dotarłyśmy po 20 minutach.
-
Dzięki, kochanie – pożegnała się, wzięła buty i poszła do domu.
Zawróciłam w kierunku mojego domu.
Była pod nim 15 minut później. Wprowadziłam BWM do garażu. Weszłam do domu i od
razu pobiegłam do pokoju. Schowałam kupione ciuchy w garderobie. Nie
zauważyłam, że na biurku leży bukiet małych czerwonych i czarnych różyczek.
Podniosłam bukiecik, ślicznie pachniał. W środku zauważyłam karteczkę.
„Skoro masz wolną chatę, to może
pójdziemy dziś na randkę? Będę po Ciebie o 20 :* ~Jack”
------------------------------------------------------------------------
Jeśli
przeczytałaś/eś pozostaw proszę opnie to motywuje. Przepraszam za wszystkie
błędy.
Fajny rozdział. Ciekawa jestem w jakim stanie rodzice Izabel znajdą dom :) kiedy następny? Już nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńCieszę się :) Następny będzie prawdopodobnie w sobotę, albo niedzielę.
UsuńJuz nie bede sie przyczepiac do ogromnej ilosci bledow jezykowych, ale moglabys poczytac troche na temat szkolnictwa w UK :D
OdpowiedzUsuńPostram się żeby było jak najmniej tych błędów. Spoczko poczytam, a na jakich wiadomościach mam się najbardziej skupić?
UsuńW sumie to raczej tego nie jest duzo i nie widac duzej roznicy miedzy polska a angielska szkolo, ale chodzi mi o to zebys tak ogolnie poczytala o systemie szkolnictwa i troche o tym jak odbywaja sie lekcje
Usuńgasz moja ortografia mnie dobija :'(
Usuń