piątek, 24 kwietnia 2015

Rozdział XIII (perspektywa Jack’a)


          Izz wygrała swój pierwszy wyścig. Jestem z niej dumny. Zrobiła imprezę z  tej okazji i zaprosiła multum osób.
            Tańczymy właśnie w jej salonie. Całujemy się, gdy nagle ktoś na nas wpadł.
- Co do cholery?– powiedziała zdenerwowana Izz. Zobaczyłem, że ma z tyłu bluzki mokrą plamę
- Nie widziałam Cię – tłumaczyła się strasznie głupio Marta.
- Ta, jasne – Izz przewróciła oczami – Idź, już stąd.
- Izz, porządku? – spytałem kiedy już poszła.
- Tak, tylko ta szmata oblała mnie wódką – powiedziała wściekła Izz – Idę się przebrać. Zaraz wracam.
            Pocałowała mnie w policzek i poszła na górę. Przepchałem się przez tłum i udałem się do kuchni. Chłopaki załatwili alkohol. Zrobili właśnie drinki. Scott i Mike mają dobre głowy do picia, Leo ma trochę gorzej.
- Siema chłopaki – przywitałem się z nimi.
- Cześć – odpowiedzieli chóralnie.
- Nalejecie mi? – zapytałem podsuwając im kieliszek.
- Pewnie – Scott wziął butelkę i nalał mi do pełna.
- Za sukces Izz – powiedział Leo – zdrowie.
            Wziąłem kieliszek i wlałem płyn do gardła.
- Idziemy zapalić – oznajmił Mike – idziesz?
- Nie, dzięki – uśmiechnąłem się – Czekam na Izz.
- Okej – wyszli z kuchni.
            Nalałem sobie jeszcze jednego kieliszka. Do kuchni przyszła Marta. Boże, ale ona jest głupia, żeby wylać wódkę na koszulkę organizatorki i jeszcze tu zostać.
- Co ty tu jeszcze robisz? – warknąłem do niej.
- Nie ma mnie kto odwieść – poinformowała mnie z tym głupim uśmieszkiem.
- To nie mój problem – odparłem i oparłem się o blat.
            Marta odłożyła kubek i podeszła do mnie. Chyba mocno się upiła. Stanęła przede mną i szybkim ruchem przywarła ustami do moich. Znieruchomiałem, stałem nieruchomo. Byłem strasznie zszokowany. Nagle ktoś oderwał ją ode mnie. To Izz. Była wściekła. Uderzyła Martę w brzuch, a ta upadła. Zwróciła się w moją stronę. Chciałem coś powiedzieć, ale ona była szybsza i przywaliła mi z liścia w twarz.  Izz wybiegła. Potarłem policzek i wybiegłem za nią. Nie widziałem jej. Pobiegłem do jej pokoju. Nie było jej tam. Poszedłem do łazienki. Tam też jej nie znalazłem. Zszedłem na dół. Okrążyłem salon i wyszedłem na pole. Stali tam chłopaki. Nadal palili.
-  O, Jack. Co tam stary? – usłyszałem głos Mike.
- Szukam Izz – powiedziałem
- Jest tu z nami – Scott wskazał postać odwróconą tyłem do mnie.
- Dlaczego palisz? – warknąłem na nią. Miała już nie palić – Zostawicie nas samych?
- Jasne – odparli i poszli.
- Więc, dlaczego palisz? – powtórzyłem pytanie
- A ty dlaczego całowałeś się z Martą? – odparła wkurzona.
- Ja jej nie całowałem, tylko ona mnie – wyjaśniałem, wzięła bucha – Wyrzuć to.
- Nie – wypuściła dym prosto w moją twarz – Nie wierzę Ci. Gdybyś był całowany to szybko byś się od niej oderwał.
- Zrobiła to kilka sekund zanim ją wzięłaś – tłumaczyłem się.
- Oj, weź przestań – nie wierzyła mi. Jest mega wkurzona.– Idź już!
- Nie – odparłem – Musimy pogadać.
- Nie mam ochoty – wzięła bucha. Zacząłem czuć wiatr.
- Izz, co ty robisz? – spytałem, rozglądając się.
- Nic – warknęła, oczy zaczęły się jej zmieniać, stawały się czarne.
- Oczy Ci się zmieniły – powiedziałem – Nie używaj mocy!
- Za późno – wykrzyknęła, a potem duża siła uderzyła we mnie i poleciałem kilka metrów dalej.
            Mocno uderzyłem. Kiedy wstałem Izz nie było. Nie chciałem jej już denerwować, więc zebrałem się i poszedłem do Skyline’a. Wsiadłem i odpaliłem silnik. Pojechałem do domu. Mieszkam niedaleko Izz. Wjechałem na podjazd. Otworzyłem pilotem garaż i wjechałem do środka. Zgasiłem silnik i poszedłem do kuchni. Wziąłem butelkę wody niegazowanej z lodówki. Udałem się do siebie do pokoju. Od ostatniego roku, pomalowałem je na szaro-czarno. Elementy takie jak pościel, zasłony, dywan, a także obicie sofy i telewizor są białe, albo czerwone. Odkręciłem butelkę i upiłem. Woda była zimna. Rozeszła się po moim gardle. Miałem gęsią skórkę. Rzuciłem zakręconą butelkę na łóżko. Podszedłem do szafy i wyciągnąłem moje spodnie do spania. Ściągnąłem koszulkę i spodnie. Zrobiłem zestaw codziennych ćwiczeń: brzuszki, pompki, podciągnie na drążku i rozciąganie. Otworzyłem drzwi po lewej stronie szafy i wszedłem do łazienki. Wziąłem prysznic. Myślałem cały czas o Izz. Mam nadzieję, że mi wybaczy to, że zostałem pocałowany przez tą szmatę. Odświeżony wyszedłem z kabiny. Ubrałem długie spodnie w czarno-czerwoną kratkę i podszedłem do okna. Księżyc pięknie świeci. Zaciągnąłem zasłony. Położyłem się na łóżku i napisałem wiadomości z przeprosinami dla Izz. Odłożyłem telefon i pogrążyłem się w śnie.

----------------------------------------------------------

Jeśli przeczytałaś/eś zostaw opnie to motywuje.

Rozdział jej wcześniej niż miał być. Mam nadzieję, że podoba Wam się rozdział z perspektywy Jack’a. Jej po egzaminach, więc mam więcej czasu na pisanie.

2 komentarze:

  1. BOSKIE *-* Uważam że raz na jakiś czas rozdział z perspektywy Jacka jest fajnym pomysłem. Kiedy następny rozdział? Już nie mogę się doczekać :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że się podoba. Następny chyba będzie za tydzień ;* To co jakiś czas będzie chyba z perspektywy Jack'a i może też innych bohaterów.

      Usuń

Proszę komentuj :*