Jest
już grubo po 22. My nadal leżymy i oglądamy filmy. Jest zajebiście śmiesznie i
w ogóle. Wypiłam chyba z pięć piw. Jak chyba każdy. Może Nat mniej, ale też się
dobrze bawi. Leżę na Jack’u. Jego brzuch jest niezwykle wygodny. Kończy się
nasz film. Oglądaliśmy „Ted”. Strasznie porypana komedia.
-
Mam pomysł – krzyknęła Suzzan, tak, że podskoczyłam – Zagramy w butelkę.
-
Okej – odpowiedzieliśmy razem.
Jesteśmy troszkę wstawiani, więc
będzie fajnie. Suzzan podniosła się z Cris’a i chwiejnym krokiem ruszyła do
kuchni. Cris też wstał i przesunął stolik troszkę bliżej telewizora. Su
wróciła. W rękach trzymała dwie butelki. Jedna była pusta, po jakimś soki, a
druga była szklana z jakimś płynem. Odwróciła butelkę przodem do nas. Była to
wódka. Na zakrętce, położyła kieliszek. Usiadła po turecku obok Cris’a.
Obróciłam się na Jack’u i upadałam na podłodze. Zaczęłam się śmiać. Usiadłam
obok mojego skarba. Nat też zeszła z Luke’a. Siedzieliśmy na zmianę - chłopak,
dziewczyna.
-
Zasady znacie, nie muszę ich przypominać. Ale kto nie wykona jakiegoś zadania –
uśmiechnęła się – Pije, bez popity. – kiwnęliśmy głowami, że rozumiemy – To ja
zacznę.
Su położyła pustą butelkę na
podłodze i zakręciła. Troszkę to trwało, ale zatrzymało się na Luke’u.
-
Luke – uśmiechnęła się Su – Prawda czy wyzwanie?
-
Może – zastanowił się chwilkę – Wyzwanie.
-
Dobrze – Su przesunęła palcami po brodzie – Pocałuj osobę, która skradła Ci
serce.
To akurat było proste. Serce
Luke’owi skradła Nat. Chwilę się zastanawiał, żeby ją wkurzyć, ale i tak ją
pocałował. Bardzo czule. Oderwał się od niej i zakręcił. Wypadło na Jack’a.
-
Prawda czy wyzwanie, stary? – spytał Luke.
-
Prawda – odparł bez zastanowienia.
-
Co jest najlepszą rzeczą jaka Cię w życiu spotkała?
-
Muszę pomyśleć – zamknął oczy i siedział w milczeniu. Odezwał się po chwili,
ale powieki nadal miał zamknięte – To było bardzo dawno temu. Byłem wtedy na
spacerze z mamą. Miałem chyba z 4 może 5 lat. Poszliśmy ns plac zabaw.
Zaprowadziła mnie do piaskownicy. Bawiłem się, gdy nagle podeszła do mnie mała
dziewczynka, z pięknymi szarymi oczami i krótkimi włosami – uśmiechnął się,
wiem o czym mówi, też to pamiętam – była w takich słodkich różowych bodach,
podajże z jakimiś królikami. Uśmiechała się do mnie. Pomogłem jej wejść do
piaskownicy. Zaczęliśmy się razem bawić. Przedstawiłem jej się, ale troszkę nie
wyraźnie, bo jeszcze wtedy sepleniłem. Ona się zaśmiała. Również się
przedstawiła. Wypowiedział tylko dwie literki. Iz. Od tamtego dnia, jesteśmy
najlepszymi przyjaciółmi – otworzył oczy, miał zaszklone – wiemy, o sobie
wszystko. Jak ten mały szkrab poszedł do przedszkola, poznała tam dziewczynkę,
o jasnej cerze, z blond włosami i niebieskimi jak morze oczami, była to Nat.
Zaprzyjaźniły się – po moich policzkach płynęły łzy. Spojrzałam na Nat, też
płakała. – Przez te wszystkie lata jesteśmy przyjaciółmi. Ja, Nat i Izz. Zawsze
nierozłączni. Najlepsze imprezy, tylko razem, przygody też. To jest najlepsza
rzecz jaka mnie w życiu spotkała. Poznanie tych dwóch dziewczyn.
-
Jack – otarłam łzy, przytuliłam go i wbiłam się w jego usta – Kocham Cię – szepnęłam w jego głowie.
- Ja Ciebie też – odpowiedział
w ten sam sposób.
-
Jesteście słodcy, ale wystarczy – powiedział Cris – Kręć.
- Spoko
– zakręcił, wypadło na Su – Prawda czy wyzwanie?
-
Prawda.
-
Jakie jest Twoje największe marzenie?
-
To proste – uśmiechnęła się i spojrzała na Cris’a – Iść na studia
dziennikarskie, wyjechać do Stanów i założyć rodzinę.
-
Ze mną prawda? – chwycił ją za rękę.
-
Oczywiście – musnęła jego usta. Zakręciła butelką. Wypadło na Cris’a – Prawda
czy wyzwanie?
-
Prawda – odparł Cris.
-
Powiedz proszę, co takiego robisz każdego ranka i co robisz nad jeziorem? –
spytała poważnym tonem.
-
Rano chodzę pobiegać – oznajmił Cris.
-
Kochanie, to ma być prawda.
-
I trenuję Izz w walce – spojrzał na mnie. Skinęłam, że jest w porządku.
-
Trenujesz ją, ale dlaczego? – zdziwiła się, chyba nie takiej odpowiedzi
oczekiwała.
-
Bo … - urwał.
-
Bo zostałam porwana jakiś czas temu – dokończyłam za niego - Nie chcę, żeby coś takiego się powtórzyło,
więc poprosiłam Cris’a o pomoc.
-
Dobra, chyba rozumiem – powiedziała Su – A co z jeziorem?
Cris chwilę milczał. Myślę, że
rozmawiał z Jack’iem. Mnie to nie będzie przeszkadzać, jak się dowie prawdy.
-
Jeśli chodzi o jezioro – zaczął – pamiętasz jak Ci wspominałem, że panuję nad
ziemią? – przytaknęła – No to masz przed sobą pozostałe żywioły. Nad jeziorem
cała nasza czwórka pomagała Izz, kształcić swoje zdolności, ponieważ od
niedawna wie, że ma moc.
-
Ale czy żywiołów nie jest tylko cztery? – spytała wstrząśnięta Su – Kto ma
jaką?
-
Tak, są cztery. Ja panuję nad ogniem – odezwał się Jack – Nat nad wodą, a Luke
na powietrzem.
-
Są cztery, więc kim jest Izz? – spytała
-
Izz, jest Piątym Żywiołem – poinformował ją Jack – Panuje nad wszystkimi
żywiołami.
-
Oj, przepraszam Was – Suzzan posmutniała – To są wasze sprawy, nie powinnam,
była pytać, ale myślałam, że Cris mnie zdradza.
-
Serio, myślałaś, że mógłbym? – Cris się oburzył.
-
Przez chwilę, tak. Przez kilkanaście dni, nie miałeś dla mnie czasu, więc tak
myłam – uroniła łezkę.
-
Kochanie – Cris podniósł jej podbródek – Kocham Cię, od trzech lat. Z każdym
dniem coraz mocniej. Nigdy Cię nie zdradzę, a nawet gdybym to zrobił, to myślę,
że ani Jack, Izz, Nat czy Luke nie puszczą mi tego płazem.
-
I tu się z Tobą zgadzam – powiedział Jack.
Su lekko się uśmiechnęła. Cris ją
pocałował. Myślę, że zapewnił ją co do swoich uczuć. Kiedy się od siebie
oderwali, powiedziałam:
-
Teraz wiesz, znasz naszą tajemnicę, musisz obiecać, że nikomu nic nie powiesz,
okej?
-
Jasne – kiwnęła głową – Kręć Cris.
Cris zakręcił. Wypadło na mnie.
Ciekawe, co mnie czeka.
-
Prawda czy wyzwanie?
-
Wyzwanie – odparłam
-
Dobrze, więc – Cris się porozglądał – Pocałuj, którąś z dziewczyn.
-
Co? – zaśmiałam się – Chyba Ci odbiło. Nigdy.
-
Więc pijesz! – krzyknął. Nalał mi pełny kieliszek. Wypiłam na raz. Wzdrygnęłam
się. Zakręciłam butelką.
-
Su, prawda czy wyzwanie?
-
Prawda – odpowiedziała.
-
Czy masz jakiś sekret, który jest podobny do naszego? Jeśli tak to jaki?
-
Tak, mam – wyznała – Nikt o nim nie wiem. Rodzina, rodzice, przyjaciele. Ani Ty
Cris. Przepraszam.
----------------------------------------------Jeśli przeczytałaś/eś pozostaw proszę komentarz.
Nawet głupie "fajny rozdział", to motywuje.
Rozdział jest, krótszy od pozostałych, nie miałam jak pisać.
Dodaje go specjanie dla osób, które komentują
prawie cały czas i chcą znać dalesze losy bohaterów.
Tak jak wspominałam ostatnio, lecę do NY i rozdział
będzie dopiero w połowie lipca, a może dopiero po wakcjach.
Mam nadzieję, że się Wam spodoba i skomentujecie.
Już nie mogłam się doczekać rozdziału mi osobiście bardzo się spodobał i chcę więcej ;3
OdpowiedzUsuńWeny weny i jeszcze raz weny
Zatkało mnie genialnie
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3 czekam na więcej
OdpowiedzUsuńhttp://nicnieznaczacywsieci.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZajrzysz? Próbuje swoich sił w pisaniu